Zatraceni na Las Vegas Boulevard
O 3 w nocy na Stripie nie spotkasz prawie żywej duszy. W przenośni i dosłownie. Wylądowałyśmy w Vegas dopiero wieczorem, pamiętam to pierwsze uczucie po wyjściu z mroźnego lotniska, kiedy suche, parne i wrzące pustynne powietrze uderza Cię prosto w twarz, utrudniając złapanie oddechu. Klimat w Nevadzie jest morderczy, ale po kilku godzinach da się przywyknąć do tego uczucia wędzonej kiełbasy i potu spływającego po plecach do tyłka. Zbliżała się już północ gdy dotarłyśmy do Circus-Circus , ale Vegas przecież podobno nigdy nie śpi. Z taką myślą przewodnią wyruszyłyśmy w miasto, pochłonięte pewnym przekonaniem, że ta noc będzie niczym przygoda rodem z "The Hangover" i usłyszymy o niej tylko z opowieści przypadkowych świadków.